rok 1976


RUCH ŚWIATŁO-ŻYCIE
DIECEZJI RZESZOWSKIEJ
::  
'71 | '72 | '73 | '74 | '76 | '77 | '78 | '79 | '80 | '81 | '83 | '84 | '87 | '88 | '90 | '91 | '92 '93 | '94 '96 | '97 | '98 | '99 | '00 | ^
Brzegi | z Komisją Episkopatu: | wprowadzenie | zagajenie dyskusji | podsumowanie

1 XI 1976

Brzegi, niewielka miejscowość górska, od 1974 roku przyjmowała liczne grupy oaz rekolekcyjnych. W 1975 roku duszpasterstwo w parafii przekazane zostało przez arcybiskupa diecezji, kard. K. Wojtyłę, Krajowemu Duszpasterstwu Służby Liturgicznej. Praca nowego proboszcza miała na celu zrealizowanie modelu parafii-wspólnoty na fundamencie soborowej odnowy liturgii z nawiązaniem do tradycji ludowych środowiska podtatrzańskiego. W 1976 roku poproszono Księdza Kardynała o odbycie specjalnej wizytacji. W dzień Wszystkich Świętych na uroczystej liturgii, której przewodniczył, wygłosił on wówczas następującą homilię:

"Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.

Drodzy bracia i siostry. Dzisiaj mamy uroczystość Wszystkich Świętych. Jest to szczególny dzień. W tym dniu słyszymy jak gdyby z oddali - nie ziemskiej, ale niebiańskiej - Pana Jezusa, który mówi: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście (Mt 11, 28). Uroczystość Wszystkich Świętych to jest uroczystość ludzi: tych utrudzonnych, tych pracujących, tych ubogich duchem, tych cichych, tych cierpiących prześladowania dla sprawiedliwości, tych miłosiernych, tych wszystkich, o których słyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii.

Ci wszyscy, ludzie, którzy tutaj na ziemi dokonali swojego żywota, żyją teraz w innej wspólnocie, do której wprowadził ich Ojciec Przedwieczny przez swojego Syna Jezusa Chrystusa, który stał się człowiekiem. Tych wszystkich, o których dzisiaj myślimy, wprowadził On do wiecznej wspólnoty świętych, wszystkich świętych; nie tylko tych, których się z imienia wspomina w ciągu roku kościelnego, których czcimy jako naszych patronów, których Kościół wyniósł na ołtarze, ale także tych wszystkich nie wyniesionych na ołtarze, ale wyniesionych do jedności z Bogiem przez Jezusa, wyniesionych do wspólnoty z Ojcem przez Syna, który stał się człowiekiem na nasze podobieństwo, wyniesionych do wspólnoty w Duchu Świętym. To ich wszystkich dzisiaj wspomina Kościół. To oni wszyscy są dzisiaj patronami dnia, a zarazem są potwierdzeniem niebiańskim dla tego ziemskiego Kościoła, do którego my wszyscy należymy, w którym my wszyscy na co dzień słyszymy słowa Pana Jezusa: Pójdźcie do Mnie, i za tymi słowami idziemy.

Ci wszyscy święci wyrośli z nas. Oni są naszą przeszłością, bo dzieli nas od nich już śmierć, dzielą nas drogi cmentarzy. A równocześnie oni są naszą przyszłością, ponieważ wskazują nam to miejsce, do którego wszyscy mamy dążyć i tę szczęśliwość, którą wszyscy mamy osiągnąć, to spełnienie, którym się nasze życie i pielgrzymowanie również ma wypełnić. I dlatego też pierwszy dzień listopada, uroczystość Wszystkich Świętych, jest dniem szczególnej, wielkiej zadumy nad sobą, bo i my przecież odejść mamy, a nade wszystko zadumy nad tym, jak odejdziemy. Czy za Chrystusem idąc wejdziemy do tego Królestwa, które On przyszedł nam oznajmić i przygotować i do którego chce nas prowadzić?

W tym duchu świętej zadumy otaczamy dzisiaj ołtarz, tworzymy wspólnotę liturgiczną, wspólnotę eucharystyczną. W tej wspólnocie również najbardziej tu na ziemi przeżywamy zaproszenie Pana Jezusa, ażeby być z Nim razem. Z Nim jesteście, kiedy pracujecie, kiedy jesteście utrudzeni. Czyż nie pracujecie ciężko tutaj na tej podtatrzańskiej ziemi albo w warsztatach pracy? Czy nie jesteście obciążeni różnymi brzemionami życia codziennego: rodzinnego, sąsiedzkiego, zawodowego, ci, którzy pracują, którzy są utrudzeni, którzy może dla sprawiedliwości prześladowanie cierpią, ci ubodzy duchem, ci wszyscy najlepiej rozumieją wezwanie Chrystusa, ażeby przyjść do wspólnoty z Nim tutaj przy ołtarzu. Bo na tym ołtarzu sprawuje się Jego Eucharystia, to znaczy jest głoszone Jego słowo, ale jest też sprawowana Jego ofiara. On staje się nieustannie darem dla swojego Ojca i nas do tego samego wzywa, abyśmy też w Nim stawali się jednym darem dla Ojca. Kiedy otaczamy ołtarz we wspólnocie eucharystycznej, wtedy to, co spełnia Jezus, to czym żyje Jezus, staje się także naszym działem.

A staje się przez to, że słuchamy słowa Jego. To Jego słowo rozważamy, uroczyście je celebrujemy - tak jak to miało miejsce przed chwilą, kiedy to słowo Boże było prawdziwie celebrowane, wypowiedziane pięknie, wyśpiewane z wielkim uniesieniem zarówno przez lektora jak przez scholę, jak i przez całe zgromadzenie liturgiczne, gdy to słowo z największą czcią było nam podane jako prawda Ewangelii dzisiejszej. Otaczamy Chrystusa, bo Jego słowo do nas dociera. Dopiero teraz rozumiemy, dlaczego nadajemy temu słowu Bożemu taki zewnętrzny, wyraz, tyle wkładamy w to uczucia i czci, ażeby to słowo dotarło jak najpełniej, żeby też było przez nas jak najgłębiej odebrane, odczytane. Bo tylko wtedy może być wypełnione, jeżeli jest przyjęte, jeżeli jest przez nas głęboko odebrane.

A teraz mamy włączyć się w Chrystusową ofiarę. Jest to odnowienie ofiary krzyża, bolesnej ofiary. Chrystus był pierwszym wśród tych, na których wypełniły się Jego własne błogosławieństwa. Bo przecież On najbardziej wycierpiał prześladowanie dla sprawiedliwości, a był miłosierny, a był cichy, był ubogi duchem. A przecież On najbardziej łaknął i pragnął sprawiedliwości dla całego świata, dla wszystkich ludzi. I z tego łaknienia i pragnienia sprawiedliwości wyrosło całe Jego życie, całe Jego posłannictwo, nade wszystko ta ofiara, ten krzyż, w którym łaknienie i pragnienie sprawiedliwości ostatecznie się dopełniło. W tej ofierze mamy uczestniczyć przynosząc to wszystko, czym jest nasze życie, patrząc czy w tym życiu naszym jest też prawdziwe łaknienie i pragnienie sprawiedliwości, czy jesteśmy ubodzy duchem czy jesteśmy cisi, czy jesteśmy pokój czyniący, bo to wszystko składa się na naszą codzienną ofiarę. W dniu Pańskim, albo w dniu uroczystości takiej jak dzisiaj, trzeba nam ją dołączyć do Chrystusowej ofiary, ale trzeba nam przedtem dobrze zobaczyć, czy może być dołączona, czy to się zgadza z duchem Jezusa Chrystusa. A jeśli się nie zgadza, trzeba to wewnętrznie odmienić, trzeba się od tego nawrócić, trzeba to wyznać, wyspowiadać, odżałować, ażeby znów w pełni ducha Chrystusowego łączyć się z Nim w tej Jego najświętszej ofierze.

Co On tu zamierza czynić? Co On w tej swojej ofierze dzisiaj będzie czynił? Będzie z nas, drodzy bracia i siostry, czynił świętych. W ten dzień Wszystkich Świętych trzeba nam sobie to najpełniej uświadomić. Przez uczestnictwo w najświętszej ofierze Jezusa Chrystusa, Święty Boży chce z nas, ludzi, czynić świętych rok po roku, dzień po dniu, tydzień po tygodniu. Starajmy się dobrze sobie to uświadomić, żeby nasze uczestnictwo w ofierze Chrystusa było pełne, dopełnione zawsze Komunią z Nim, połączeniem się z Nim. Niech oznacza zawsze, że my stanowimy z Nim najściślejszą jedność. Niech będzie potwierdzeniem, że przyjmując Jego Ciało i Krew pod postacią chleba i wina, przyjmujemy Jego Ducha, którego On wciąż wlewa w nasze dusze, ażebyśmy się stawali świętymi. Bo po to nam zostawił swoją ofiarę, po to nam razem ze swoją ofiarą zostawił Komunię, Pokarm, swoje Ciało i Krew pod postacią chleba i wina, żebyśmy z tego wciąż rośli w zjednoczenie z Nim, w krzyż Jego, w świętość. Niech taka będzie więc i dzisiejsza ofiara, niech taki będzie jej owoc w nas wszystkich, którzy do tego ołtarza przystępujemy: w was, drodzy Brzegowianie, w was goście, którzy tutaj przyjeżdżacie, w was drodzy bracia kapłani.

Zwłaszcza dzisiaj to głęboko przeżywam, bo dzisiaj mija trzydzieści lat od dnia, kiedy zostałem wyświęcony na kapłana. A lata każą człowiekowi coraz głębiej rozumieć, coraz głębiej przeżywać ten Boży dar, który się otrzymało, ażeby samemu się uświęcić i drugich także uczyć, jak być prawdziwym chrześcijaninem.

Cieszę się więc, że w tym dniu mogę być z wami, że mogę tę najświętszą ofiarę, która przecież jest też największym skarbem życia kapłańskiego, dzisiaj wśród was sprawować, że mogę ją koncelebrować z kapłanami, którzy tutaj w Brzegach, czynią wszystko, ażeby świadomość tej wielkiej Bożej tajemnicy, rosła z liturgii, z uczestnictwa w liturgii: z tego, że przychodzimy na Mszę świętą, z tego, że uczestniczymy w słuchaniu słowa Bożego, z tego, że składamy ofiarą i przyjmujemy Komunię. Pragną oni, by rosła w ludzie wiernym świadomość, że jesteśmy wspólnotą, która przeżywa Pana. Dlatego chcemy być tą wspólnotą pełną prostoty, pełną zrozumienia braterskiego w tymże Panu, którą chce nas wołać, chce nas wzywać, chce nas prowadzić... a my wszyscy idziemy za Nim.

Cieszę się z tego, że to się w tej waszej społeczności ostatnio dokonuje. Ufam, że się to będzie dokonywało dalej jeszcze przez posługę kapłanów, którzy służą wielkiej sprawie w całej Polsce, a mianowicie służą odnowie liturgicznej służby ołtarza. Stąd macie tutaj w czasie wakacji, w lecie (a nawet w zimie) dużo gości: dużo dzieci, chłopców, dziewcząt, którzy przychodzą, ażeby przez pewien okres (dwa tygodnie zwykle) zaczerpnąć tego ducha odnowy, przeżyć głębiej tajemnicę Chrystusa żyjącego w Eucharystii, w sakramentach, w Kościele. A wy jesteście dla nich gościnni, przyjmujecie ich w swoich domach. Może nawet czasem z tego powodu ponosicie różne przykrości a nie korzyści. Ja o tym wszystkim wiem. I jak możemy, tak się wspólnie przed tym bronimy. Bo przecież trudno jest ludzi karać mandatami za staropolską gościnność. Korzystam z tej okazji, ażeby wam to krótko powiedzieć.

Nade wszystko raduję się z tego, że mogę dzisiaj tutaj z wszystkimi poddać się pod uczestnictwo w Najświętszej Ofierze działaniu Ducha Świętego... ażeby Kościół rósł jako wspólnota, aby wciąż dojrzewali, dorastali, dołączali się do tej wspólnoty wszystkich świętych nowi ludzie, nowy Izrael.

Drodzy bracia i siostry, ta dzisiejsza uroczystość w szczególny sposób jest uroczystością ludzi, którzy idą za Chrystusem, którzy we wspólnocie z Nim odnajdują pełnię życia, szczęścia w Bogu, Ojcu naszym. Amen."

Ks. F. Blachnicki, Godziny Taboru. Carlsberg-Lublin 1989, s. 47-50.[^]

5 VII 1976

Spotkanie Ruchu Światło-Życie z Komisją Episkopatu do spraw Apostolstwa Świeckich w Krakowie:

Całościowa prezentacja Ruchu Światło-Życie wobec Komisji Episkopatu do spraw Apostolstwa Świeckich, której przewodniczył kard. K. Wojtyła (...) trwała (...) cały dzień 5 XI I 1976 r. rozpoczynając się wprowadzeniem ks. kard. K. Wojtyły, po którym nastąpiło dłuższe ogólne przedstawienie Ruchu Światło-Życie przez ks. F. Blachnickiego jako ruchu formacyjnego apostolstwa świeckich. Kolejne trzy wypowiedzi uzupełniające tę prezentację ogólną pokazały konkrety pracy formacyjnej ruchu, mianowicie (...) rolę liturgii jako zasady koncentracji pracy formacyjnej Ruchu Światło-Życie, (...) odnowę rodzinnego katechumenatu jako cel ruchu wspólnoty rodzinnej, (...) program formacyjny wspólnot akademickich Ruchu Światło-Życie. Po tych wypowiedziach stanowiących świadectwo samoświadomości ruchu na tamtym etapie jego rozwoju ks. Kardynał zachęcił wszystkich uczestników spotkania do dyskusji, a po jej zakończeniu podsumował całość obrad ukazując ich sens. Wskazał również na kierunek rozwoju dla Ruchu Światło-Życie w świetle jego zadań widzianych od strony Komisji do spraw Apostolstwa Świeckich uwzględniając to, co ruch odkrywa jako swój charyzmat przeznaczony na służbę wspólnocie całego ludu Bożego.

Ks. F. Blachnicki, Godziny Taboru. Carlsberg-Lublin 1989, s. 53.[^]

Wprowadzenie

Komisja do spraw Apostolstwa Świeckich, która tutaj na tej sali drugi dzień z kolei odbywa swoje zebranie, stara się nawiązywać kontakty z różnymi środowiskami i osobami, które w Kościele polskim urzeczywistniają apostolstwo świeckich. Tegoroczne zebranie zimowe przewidzieliśmy jako spotkanie z ruchem najczęściej w Polsce znanym pod nazwą oaz, chociaż właściwie nazwa tego ruchu jest jeszcze inna; znamy go jako Ruch Żywego Kościoła, czy też dzisiaj określa się go jako Ruch Światło-Życie. Otóż Komisja do spraw Apostolstwa Świeckich, która tutaj jest na sali zgromadzona, gości dzisiaj właśnie reprezentację Ruchu Światło-Życie i pragnie w spotkaniu z przedstawicielami tego ruchu przyjrzeć się i poznać, jaka jest rola apostolstwa świeckich, laikatu, reprezentowana przez ten właśnie ruch. Jest to dla nas zagadnienie bardzo interesujące z wielu punktów widzenia. Przede wszystkim z punktu widzenia faktu. Ruch Światło-Życie jest pewnym faktem dość dziwnym z tego powodu, że zasadniczo od prawie 30 lat (to znaczy tak długo jak istnieje nasza obecna rzeczywistość), znikły w Polsce organizacje laikatu czyli organizacje apostolstwa świeckich. Całe nasze apostolstwo świeckich z punktu widzenia organizacyjnego znalazło się w próżni, w impasie. Z tego też nasza Komisja zdawała sobie sprawę od początku, to znaczy od dziesięciu lat, odkąd rozpoczęła swoje działanie.

Ruch nie jest oczywiście organizacją w znaczeniu tradycyjnym, nie jest katolickim stowarzyszeniem młodzieży męskiej czy żeńskiej, nie jest katolickim stowarzyszeniem robotników jak na przykład sławne na Zachodzie J.O.C. (Jeuneuse Ouvri‚re Chrétienne), ani też żadną inną podobną organizacją. Niemniej trudno jest nie dostrzec, że posiada pewne formy organizacyjne, które chociaż nie podpadają pod tradycyjne kategorie, niemniej formami takimi są. Jest to więc o tyle interesujące jako fakt, że tego rodzaju struktura, tego rodzaju ruch, z takimi właściwymi sobie formami, jednak się w tej naszej rzeczywistości pojawił, rozwija się i trwa. Jest to więc dla nas interesujące przede wszystkim jako fakt.

Następnie jest to dla nas interesujące jako pewna formacja świeckich, ponieważ ten ruch i różne środowiska, które wykazują swoją do niego przynależność, skupia przede wszystkim ludzi świeckich. Przez jakiś czas uważaliśmy, że skupia przede wszystkim młodzież i to młodzież raczej w wieku szkół średnich, a także podstawowych, ponieważ punktem wyjścia tego ruchu jest tak zwana służba liturgiczna i właściwie taka jest jego kwalifikacja wobec Konferencji Episkopatu. Obecny tutaj biskup Tadeusz Błaszkiewicz jest ze strony Episkopatu opiekunem Duszpasterstwa Służby Liturgicznej i dlatego ma najbardziej urzędowe - że tak powiem - kanoniczne kontakty z ruchem. Ze względu na to właśnie, że jest to ruch, który skupia świeckich, który skupia młodzież, interesującą dla nas rzeczą, obok faktu istnienia takiego ruchu, jest formacja laikatu, którą ten ruch reprezentuje, którą prowadzi, a więc jakieś założenia, zasady i skutki tej formacji. To wszystko nas jako Komisję do spraw Apostolstwa Świeckich ogromnie interesuje. A więc po pierwsze fakt, po drugie formacja, kształtowanie świeckich przez ten ruch, będzie stanowiło temat naszej wymiany myśli w czasie dzisiejszego spotkania.

Jako Komisja do spraw Apostolstwa Świeckich zajmujemy się Ruchem Światło-Życie jako jednym z możliwych, a także już faktycznych przejawów realizacji apostolstwa świeckich w naszych warunkach, ponieważ szukamy w ogóle dróg tego apostolstwa w tych warunkach, które nie sprzyjają apostolstwu świeckich z różnych powodów. Apostolstwu świeckich nie sprzyja również brak pewnych środowisk, pewnych organizacji, w każdym razie brak środowisk organizacyjnych. Dlatego też droga, którą znalazł ks. prof. F. Blachnicki i jego ruch w naszej rzeczywistości jest bardzo interesująca. Pragniemy jako Komisja Apostolstwa Świeckich zastanowić się nad tym, o ile ten fakt może mieć charakter wzoru, o ile mianowicie w ogóle apostolstwo świeckich, a zwłaszcza formację świeckich katolików w Polsce można by prowadzić po podobnej, jeśli nie tej samej linii.

To są pytania, z którymi dzisiaj Komisja Apostolstwa Świeckich pragnie się zwrócić do zgromadzonych tutaj gości, którzy albo reprezentują sam ruch oazowy albo też interesują się tym ruchem z różnych powodów.

Ks. F. Blachnicki, Godziny Taboru. Carlsberg-Lublin 1989, s. 53-55.[^]

Zagajenie dyskusji

Jeżeli stoimy wobec intensywnej (wszystko jedno w jakim znaczeniu i z jakiego powodu) dechrystianizacji, to właściwym podejściem i właściwą odpowiedzią Kościoła na to musi być intensywna chrystianizacja. My właśnie taki przejaw tej intensywnej chrystianizacji widzimy w oazach.

Chcielibyśmy wobec tego postawić sobie pytanie: Jak z tego przykładu, z tego wzorca chrystianizacji skorzystać nie tylko w obrębie ruchu, ale także, o ile możności - na zewnątrz?

Ks. F. Blachnicki, Godziny Taboru. Carlsberg-Lublin 1989, s. 76.[^]

Podsumowanie obrad

Chciałbym podsumować ze swojej strony to dzisiejsze spotkanie. Ażeby podsumować, trzeba cofnąć się do punktu wyjścia, do założeń tego spotkania pomiędzy Komisją do spraw Apostolstwa Świeckich i Ruchem Światło-Życie. Powiedziałem to rano zagajając spotkanie. Znając jego treść, trzeba by stwierdzić, co następuje:

Komisja do spraw Apostolstwa Świeckich otrzymała bardzo wyczerpującą informację na temat tego ruchu. Dowiedzieliśmy się, w jakim stopniu ten ruch jest ruchem laikatu, o ile dokonuje się w nim zwłaszcza pewna formacja świeckich, w jakim zakresie się dokonuje i jaką metodą. To wszystko zostało tutaj w sposób bardzo systematyczny przekazane. Samo to jest już dla Komisji cenne, ponieważ powinna ona być świadoma różnych faktów ze swojej dziedziny. Oazy są faktem ważnym w dziedzinie powierzonej Komisji do spraw Apostolstwa Świeckich. Jesteśmy więc w tej chwili lepiej poinformowani. Jest to na pewno zysk naszego dzisiejszego spotkania.

Czy czujemy się bardziej odpowiedzialni jako Komisja Episkopatu za ruch oazowy? Trudno na to pytanie odpowiedzieć wprost. Zdaje mi się, że ruch oazowy ma swój przydział już w całej strukturze Kościoła. Ruch ten to jednak wielka rzeczywistość, wielka wspólnota, jakoś wewnętrznie zorganizowana. Ksiądz Biskup, który przede mną przemawiał (Tadeusz Błaszkiewicz) jest z ramienia Konferencji Episkopatu opiekunem Duszpasterstwa Służby Liturgicznej, a cały ruch oazowy na tym gruncie się głównie rozwija. Powiązanie z Konferencją Episkopatu w punkcie Komisji do spraw Apostolstwa Świeckich jest oczywiście sprawą otwartą. Myślę, że jest to po informacjach, jakie dziś otrzymaliśmy, jeszcze bardziej sprawą otwartą. Komisja do spraw Apostolstwa Świeckich wreszcie może w tę stronę patrzeć, może w tym kierunku szukać oparcia i współpracy, szukać także jakiejś pomocy w zadaniach sobie powierzonych, ale nie ma chyba podstaw do tego, by ten wspaniały ruch sobie przyporządkowywać. Są inne przyporządkowania bezpośrednie, a nasze jest tylko pośrednie. To są wnioski czysto organizacyjne w ramach tego zebrania.

Jednakże trzeba powiedzieć, że tematyka zebrania szła o wiele szerzej, bo poruszyła tutaj bardzo wiele spraw, które poza tymi wnioskami organizacyjnymi muszą nas niepokoić, muszą nas nurtować.

Ruch oazowy pozostaje w jakimś szczególnym stosunku do całego Kościoła w Polsce, z niego wyrasta i do niego chce wracać, jemu chce służyć. Pozostaje w stosunku do Kościoła rozumianego najszerzej i w stosunku do Kościoła rozumianego w sposób najbardziej konkretny, to znaczy do parafii. Myślę, że trzeba, ażebyśmy, nasza Komisja i wiele innych Komisji, usłyszały to, co ks. F. Blachnicki powiedział tutaj na początku: ruch wychodzi z tych struktur realnych, konkretnych, odwiecznych, tych wspólnot, które składają się na Kościół, także parafii i chce do nich wracać. I tutaj, zdaje się, jest podstawowy problem z punktu widzenia wielu dziedzin Kościoła, wielu Komisji Episkopatu, między innymi także i naszej, mianowicie: to wychodzenie i to wracanie.

Jak ono się dokonuje? Z jednej strony w wypowiedzi pioniera, twórcy i kierownika słyszymy, że taka jest zasadnicza tego ruchu orientacja; z drugiej strony z wypowiedzi tutaj usłyszanych i gdzie indziej dowiadujemy się, że są na tym punkcie pewne opozycje, to znaczy, że ta parafia, ten Kościół lokalny, któremu ruch oazowy chce służyć (chce służyć właśnie w zakresie apostolstwa świeckich, kształtując, formując świeckich), ta parafia jest często temu ruchowi przeciwna z powodu jakichś tam założeń, przesłanek, skłonności, dyspozycji czy antydyspozycji tkwiących zwłaszcza w duszpasterzach. Bardzo często duszpasterz nie jest przeciwny, ale nie dość efektywnie z ruchem współpracuje. Owszem, nawet daje swoich ludzi, godzi się, aby młodzież szła, nawet i starsi, ale potem nie umie tych ludzi wykorzystać. Jest jakiś problem, który swego czasu ks. bp Jan Pietraszko scharakteryzował jako antytezę klerykalizacji: laikatyzacja. Mnie się zdaje, że w Kościele polskim rozumianym konkretnie jako parafia trzeba to konkretnie i jasno stawiać.

Parafia tradycyjna, ta potrydencka, to parafia o jednym centrum, o jednym podmiocie odpowiedzialności, a więc Kościół aktywny, nauczający, pasterzujący wobec szerokiego kręgu wiernych pasywnych, biernych, słuchających. Przetwarzanie tego modelu w kierunku modelu wspólnotowego jest oczywiście zadaniem naszych czasów. Zdaje się, że ruch oazowy w to przede wszystkim chce trafić, on jest zaadresowany do parafii post-oazy, do parafii przyszłości, nie do tej, jaką ona była i wciąż jeszcze jest siłą ciężkości. I stąd są te opozycje.

Co należy robić dla rozładowania opozycji pomiędzy ruchem oazowym i jego wkładem w formowanie świeckich a parafią, gdzie często jest po prostu tylko nieumiejętność wchłonięcia i wykorzystania owoców pracy oazowej? Oczywiście trzeba by przeobrażać świadomość przede wszystkim duszpasterzy, może także świadomość uczestników oaz. Bo jeżeli po oazie nie dochodzi do spotkania pomiędzy duszpasterzami a uczestnikami oaz to często i dlatego, że za daleko od siebie stoją. Możliwość przybliżenia się jest po stronie oaz. Ruch oazowy, jeżeli ma plany systematycznej, sukcesywnej przebudowy parafii, to nie jest to tylko ruch dla siebie. To jest ruch wyraźnie zaadresowany do modelu polskiej parafii, a w pewnym sensie do modelu polskiego Kościoła, skoro Kościół się konkretyzuje w parafiach.

Więc życzę, żeby ten ruch i jego kierownictwo, zwłaszcza ks. prof. F. Blachnicki, znalazł jeszcze model współpracy z parafia, żeby zabrał się do pracy na temat metody czy metodyki spotkania. Bo na razie na tych wykresach mamy pewne analizy istotowe mówiące jak powinno być. Ale czy nie trzeba by jeszcze próbować opracowania obrazu współczesnej parafii, takiej jaka ona jest (oczywiście z wszystkimi jej odmianami) oraz opracowania pewnej pragmatyki spotkania pomiędzy parafią a ruchem, pragmatyki pracy, która miałaby prowadzić do stopniowego przeobrażenia tej parafii.

To byłoby zadanie z kolei do omówienia na wielu szczeblach i z przedstawicielami Episkopatu i z duszpasterzami w poszczególnych diecezjach. Chodzi po prostu o system coraz głębszego spotykania się, to znaczy sukcesywnego kształtowania nowego modelu parafii. Oczywiście wynika z tego ważny wniosek: przygotowania do tej sprawy duszpasterzy młodych, którzy już duszpasterzują, prowadzą parafie, działają w parafiach. Tutaj niewątpliwie sprawa przedstawia się dużo lepiej; zdaje się, że bardzo duża liczba księży przechodzi przez ruch oazowy. Także dużo uczestników oaz trafia do seminariów.

W każdym razie, jakkolwiek przedstawiony problem przekracza kompetencje naszej Komisji, to jednak jako biskupi, kapłani i świeccy zaangażowani w sprawę autorealizacji Kościoła na miarę naszych czasów, czujemy potrzebę posuwania naprzód tego procesu. Cieszymy się z tego, że się zaczyna i że ma swoje bardzo dojrzałe objawy.

Ks. F. Blachnicki, Godziny Taboru. Carlsberg-Lublin 1989, s. 80-83.[^]


©DKS Rzeszów, OLP 1.0