„Trzepaczka”, czyli jak się formować w Domowym Kościele

Dzień skupienia animatorów DK z diecezji rzeszowskiej

Pan Bóg nie powołuje uzdolnionych, lecz uzdalnia powołanych – ta złota zasada, którą przypomniała nasza para diecezjalna, Adzia i Darek Sowowie, powinna towarzyszyć wszystkim członkom Domowego Kościoła, podejmującym jakąkolwiek służbę w DK.

Kaplica i aula Domu Diecezjalnego „Tabor” w Rzeszowie w niedzielę, 28 października, niemal „trzeszczały w szwach”. A to za sprawą animatorów z Domowego Kościoła diecezji rzeszowskiej, którzy przybyli na swój dzień skupienia: czas modlitwy i refleksji nad tym, jak coraz lepiej służyć naszym siostrom i braciom podejmując posługę animatorską w DK.

Centralnym punktem spotkania była Eucharystia, której przewodniczył nasz moderator diecezjalny, ks. Jan Kobak. W homilii skoncentrował się na postaci niewidomego Bartymeusza z Ewangelii. Ks. Jan stwierdził, że Bartymeusz mógł poprosić Jezusa, by „załatał” jego potrzebę jedynie doraźnie, np. spowodował, że niewidomy – żebrząc – zebrałby więcej pieniędzy, a więc byłby dalej żebrakiem, tyle że „z lepszym wynikiem”. Bartymeusz nie zatrzymał się jednak przy doraźnym rozwiązaniu swojego problemu, lecz poprosił o więcej: „Panie, abym przejrzał”. Poprosił więc tak naprawdę o nowe życie.

– Wybór Bartymeusza był wielkim wyborem wiary – stwierdził ks. Jan. Historia tego niewidomego jest bowiem nie tylko historią uzdrowienia cielesnego, ale  także historią wiary, nawrócenia.

Co z niej wynika dla nas? Bartymeusz został przywołany do Jezusa przez którąś z osób przypatrujących się tej scenie. – Warto się zastanowić, przez kogo Jezus woła mnie – stwierdził ks. Jan. – Historia Bartymeusza to może być nasza historia, historia naszego małżeństwa i rodziny.

Po Eucharystii, w auli „Taboru” odbyło się spotkanie formacyjne. Adzia i Darek Sowowie podczas konferencji przypomnieli, kim powinien być animator: człowiekiem życia, który to życie czerpie od Chrystusa; człowiekiem nawrócenia, modlitwy, pokuty, Eucharystii, posłuszeństwa i jedności, a więc takim, który scala, a nie rozbija.

Para diecezjalna nie ukrywała, że droga animatora jest pełna trudów i wyrzeczeń. – Ale nie zatrzymujmy się na tym, że widzimy trudności i własne słabości. Wtedy będziemy lepiej służyć, dawać innym miłość i pokój – stwierdziła Adzia.

Ks. Jan omówił szczegółowo etapy formacji w Domowym Kościele. Jest ona oparta na dwóch nogach: całorocznej pracy w kręgach i realizacji zobowiązań oraz rekolekcjach wakacyjnych. Jeżeli któraś z tych nóg jest słabsza, to formacja się chwieje. Mówiąc o rekolekcjach, nasz moderator diecezjalny zachęcał, by nie były to jakiekolwiek rekolekcje, lecz konsekwentne pójście drogą formacji rekolekcyjnej proponowaną przez Domowy Kościół, z jej wszystkimi elementami i w proponowanej przez DK kolejności. Jeżeli bowiem będziemy korzystać z daru rekolekcji wybiórczo, to będziemy działać „na mniejszej mocy”, a później będziemy się dziwić, że ta droga formacji „nie działa”. – A wiadomo, że w całości działa ona lepiej niż w kawałku – stwierdził ks. Jan.

Moderator diecezjalny podkreślił, że formacja w DK jest jak kuchenna trzepaczka, mająca postać spirali. Idziemy po tej spirali, ale nie kręcimy się w kółko, tylko wspinamy się. Nie chodzi o to, by oczekiwać, że ktoś np. wymyśli kolejne stopnie oazy (czwarty, piąty itd.), które będzie można „zaliczyć”, ale żeby pogłębiać to, co już przeżyliśmy i wypracowaliśmy. Byłeś na oazie jako uczestnik? Następnym razem jedź jako animator grupy itd.

„Trzepaczka” oznacza rozwój, który właściwie nigdy się nie kończy. Trzeba tylko chcieć…

Dzień skupienia zakończyliśmy spotkaniem w grupach, podczas którego dzieliliśmy się radościami i trudnościami w posłudze animatora kręgu. JK

Więcej zdjęć w galerii.