Świadectwo z zimowej oazy I stopnia

       Bogu niech będą dzięki za dar pierwszych zimowych rekolekcji Oazy Rodzin I, które odbyły się w naszym domu rekolekcyjnym "Kana" w Czarnej Sędziszowskiej w dniach 8 - 24.02.2013 roku. Przez 12 lat przynależności do DK nie byliśmy nigdy ( z różnych względów ) na tego typu rekolekcjach. Nasza formacja ograniczała się jedynie do rekolekcji ewangelizacyjnych, ORARÓW albo rekolekcji tematycznych. Jednak ten rok pracy zaczął się dla nas inaczej.  

        Najpierw wiadomość, że długie rekolekcje są w zimie, na feriach. Potem okazuje się, że nasze urlopy mamy zaplanowane właśnie na luty. Dzieła dopełnia list pary krajowej i przeprowadzony na jego podstawie dialog małżeński zakończony stwierdzeniem, że jesteśmy niestety tylko sympatykami ruchu, że nie mamy podstawowej formacji, że tylko czerpiemy wszystko dla siebie, a nic nie dajemy w zamian. Zrozumieliśmy, że to nie tak, że musimy coś zmienić, że to nie przypadek,nie zbieg okoliczności, ale ręka Pana, który wszystko tak poukładał, że nasza decyzja mogła być tylko jedna - jedziemy na rekolekcje.
         Wielka radość, wykonany telefon i zapisanie nas oraz wysłanie karty zgłoszeniowej na rekolekcje. Wydawałoby się, że to już wszystko, tylko czekać i jechać, ale niestety zaczynają się "schody".Z jednej strony wielka chęć przeżycia rekolekcji, z drugiej przedłużająca się choroba męża i moje niewytłumaczalne obawy, strach i lęk, że nie damy rady. Ale od czego nasza wiara i modlitwa? "Jezu, jeżeli chcesz abyśmy byli na tych rekolekcjach, to spraw, żeby się tak stało". 
I nie zawiódł.
07 lutego, po prawie czterech miesiącach-zakończenie chorobowego. Nazajutrz rano badania kontrolne, a po południu wyjazd, niestety jeszcze z moimi obawami, które jednak bardzo szybko gdzieś zniknęły podczas rekolekcji.
          Dziękujemy Bogu za ten czas, błogosławiony czas, w którym dał nam doświadczyć ogromu Swojej Miłości. Od początku, każdego dnia, każde słowo było skierowane do nas, do mnie osobiście. Chłonęłam je jak więdnąca roślina wodę. Wydawało mi się, że mocno wierzę w Boga, a tu usłyszałam, że "nie wystarczy wierzyć w Boga, ale trzeba wierzyć Bogu". Zobaczyłam swoją słabość, małość i nicość, ale i Miłość Pana, który pozwala odkrywać i zgłębiać swą tajemnicę.
          Doświadczyłam tylu wspaniałych chwil na Eucharystii, przed Najświętszym Sakramentem, podczas niepowtarzalnej modlitwy małżeńskiej w kaplicy czy choćby dialogu, który utwierdził nas we wzajemnej miłości. Właściwie każdy dzień przynosił niezapomniane przeżycia duchowe, małżeńskie i wspólnotowe. Doświadczenie tej wspólnoty, świadectwa innych, napełnienie się Bożą Miłością, dają siłę do tego, aby iść i każdego dnia toczyć walkę ze złem, być świadkami Chrystusa i stawać się Jego sługami.
          Teraz wiemy, że takie rekolekcje powinno przeżyć każde małżeństwo, niezależnie od tego, czy należy do Domowego Kościoła, czy nie. Ze swej strony żałujemy tylko jednego, że było nam dane przeżyć je dopiero teraz, ale widocznie Bóg tak chciał i za to chwała Panu.
 Marta i Artur