Jesteśmy częścią „Kościoła żywego”

Świadectwo z Kongregacji Odpowiedzialnych Ruchu Światło-Życie

Zostaliśmy z Anią zaproszeni na Kongregację odpowiedzialnych Ruchu Światło-Życie na Jasną Górę (24-26 lutego br.). Zaskoczyło mnie to, ale uznałem, że jest w tym ukryty cel, do którego droga prowadzi przez Częstochowę, przez kongregację  odpowiedzialnych z tematem „Żywy Kościół”. Ks. Franciszek Blachnicki pisał, że formacja ma charakter „przeżyciowy”   nie chodzi o pamięciowe przyswojenie wiadomości, ale przyswojenie ich na zasadzie przeżycia, osobistego udziału we wspólnocie w modlitwie, przy stole i nawet przy kawie. Kongregacja to jedno z takich przeżyć. Dodatkowo miejsce: Jasna Góra to miejsce szczególne, gdzie moje „ja” przestaje się liczyć, gdzie możemy spotkać i poprzebywać blisko naszej matki, Matki Kościoła, Matki naszego ruchu. Nawet czas podróży miał swoją wartość, był potrzebny, by się wyciszyć, oderwać od spraw tego świata. Pierwsze kroki skierowaliśmy do kaplicy, by się przywitać, powierzyć Jej opiece, „usłyszeć” od Mamy: dobrze że jesteś. Potem mogliśmy usiąść do stołu z rodziną, braćmi i siostrami, i dzielić się chlebem i życiem. W sobotę po śniadaniu kongregację rozpoczęliśmy jutrznią. Psalmy śpiewane przez chór ok. 300-400 głosów złączonych  sercem i duchem zbudowały wspaniałe poczucie wspólnoty. Potem konferencje, zgromadzenie eucharystyczne, szybkie marsze na posiłki i z powrotem, by dotlenić szare komórki. Wszystko to dawało poczucie harmonii, otwarte serce, wytężony umysł i percepcję, radość w duszy. Inny świat, inni ludzie i przede wszystkim poczucie wspólnoty: my z Rzeszowa, z tymi ze Szczecina, Warszawy, Ukrainy, Kanady. Był z nami ks. Franciszek, słyszeliśmy jego słowa cytowane przez prowadzących konferencje. Mówił do nas tu i teraz, wymagający, filozoficznie precyzyjny i konsekwentny, jakże użyteczny sługa Chrystusa i Maryi.

Niezwykle ciekawa była konferencja „Charyzmat i wierność”, przekazująca w zwięzły sposób „fundamenty i konstrukcję”, na których opiera się Ruch Światło-Życie. Teksty ks. Franciszka są trudne. Trzeba „wspinać się na palce”, by choć trochę zbliżyć się do poziomu jego myśli, dostrzec perspektywę, głębię i zasięg czasowy, bo wszystko jest nadal aktualne. Kupiliśmy książkę „Charyzmat i wierność”,  bo pamięć jest ulotna, a przecież mówimy o najistotniejszych sprawach. Teraz, gdy czytam, to czuję się na drodze do źródła, do którego trzeba się cierpliwie wspinać pod górę, jak pisał Jan Paweł II.  Zawsze pamiętając o integralności, tzn. przykładaniu jednakowego starania i uwagi do wszystkich zobowiązań i zasad.

Duże wrażenie wywarła na nas ceremonia przystąpienia nowych członków do stowarzyszenia Diakonia Ruchu i kapłanów do stowarzyszenia Kapłanów Sług Chrystusa. Wypowiadane przez nich „tak, chcę służyć” to świadectwo dojrzałości, „posiadania siebie w dawaniu siebie”.

Muszę jeszcze wspomnieć o gościnie, jakiej doświadczyliśmy w domu pielgrzyma sióstr Antoninek. Doświadczyliśmy wspaniałości „agape”, oddania swego życia na służbę, z miłości do Boga i ludzi, z oblubieńczej miłości do Chrystusa.

Dwa dni, jak wszystko co dobre, minęły bardzo szybko.  Poczuliśmy , że „Kościół jest żywy”, jesteśmy jego częścią tym bardziej, im bardziej szukamy towarzystwa braci i sióstr ofiarując siebie w posłudze, obecności, zainteresowaniu, słuchaniu i towarzyszeniu.

Chwała Panu!

Marek i Ania Leśniewscy